Koniec świata, jaki znamy, czyli cztery przyszłości po kapitalizmie – KrytykaPolityczna.pl, fragmenty, cały artykuł na Krytyce Politycznej

Bardzo inteligentny tekst, opisujący jakie możliwości przed nami stoją;

krytykapolityczna.pl/swiat/cztery-przyszlosci-po-kapitalizmie/

Peter Frase, tłum. Marek Jedliński

 

[...]

 

Egalitaryzm i dostatek: KOMUNIZM

W trzecim tomie Kapitału Marks czyni słynne rozróżnienie między „królestwem konieczności” a „królestwem wolności”. W królestwie konieczności człowiek musi „walczyć z przyrodą, aby zaspokoić swoje potrzeby, aby zachować i reprodukować swój gatunek” – to zadanie wypełnia produkcja napędzana pracą fizyczną. Zdaniem Marksa, królestwo konieczności istnieje „we wszystkich formach społeczeństwa i przy wszelkich możliwych sposobach produkcji”, a więc – należy domniemywać – także w socjalizmie. Wyróżnikiem socjalizmu jest zatem fakt, że produkcja jest planowana racjonalnie i zorganizowana demokratycznie, a nie uzależniona od kaprysów kapitalistów czy rynku. Dla Marksa ten poziom społecznej organizacji nie jest jednak ostatecznym celem rewolucji, a jedynie warunkuje „rozwój sił ludzkich jako cel sam w sobie, prawdziwe królestwo wolności”. To ostatnie może jednak „rozkwitnąć jedynie na swej niezbędnej bazie, którą stanowi królestwo konieczności”.

 

[...]

 

Hierarchia i dostatek: RENTYZM

Gdy wychodzimy od technicznego założenia pełnej automatyzacji i darmowej energii, komunistyczna utopia Star Treku staje się możliwa. Nie jest jednak nieunikniona. Elita dnia dzisiejszego cieszy się nie tylko uprzywilejowanym dostępem do rzadkich dóbr materialnych, ale również wyższym statusem społecznym i większą siłą sprawczą niż masy pracujące. Błędem byłoby niedocenianie tych niematerialnych korzyści jako źródła motywacji w kapitalizmie. Nikt przecież nie zdoła wydać miliarda dolarów jedynie na własne potrzeby, a mimo to niejeden menedżer funduszu hedgingowego zarabia taką kwotę w rok i nie wybiera się jakoś na emeryturę. Dla takich ludzi pieniądze są bowiem źródłem władzy nad innymi, wyznacznikiem statusu społecznego i miarą własnego sukcesu, nie tak odległą od punktów uznania z powieści Doctorowa – z tą ważną różnicą, że pieniądze są taką formą statusu, która bierze się z materialnego zubożenia innych ludzi. Dlatego należy przewidywać, że nawet gdyby produkcja mogła się obejść bez pracy ludzkich rąk, rządzące elity usiłowałyby zachować system oparty na pieniądzach, zyskach i klasowej przewadze.

...

Wyobraźmy sobie, że za całą produkcję towarów odpowiadają znane ze Star Treku replikatory. Chcąc czerpać zyski ze sprzedaży replikowanych towarów, nie można dopuścić, by każdy mógł replikować je sobie za darmo – i temu właśnie służy własność intelektualna. Replikator otrzymuje się od firmy, która udziela nam licencji na jego użytkowanie, a każdy, kto dałby nam swój replikator lub wyprodukował własny za pomocą innego replikatora, złamałby warunki takiej licencji. Co więcej, za każdym razem, gdy wytwarzamy coś w replikatorze, musimy wnieść opłatę licencyjną na rzecz właściciela praw autorskich do danego przedmiotu. W takim świecie, gdyby kapitan Jean-Luc Picard chciał zamówić w replikatorze ulubioną „herbatę, Earl Grey, gorącą”, musiałby zapłacić temu, kto posiada prawa autorskie do wzorca gorącej herbaty Earl Grey.

W ten sposób problem podtrzymania mechanizmów generowania zysku został rozwiązany (przynajmniej powierzchownie). Ktokolwiek wytwarzałby na własny użytek towary z replikatora bez opłacania karteli praw autorskich, łamałby prawo – podobnie jak ci, którzy dziś udostępniają sobie w Internecie filmy i muzykę. Taki układ, choć absurdalny, znalazłby wielu orędowników wśród dzisiejszych krytyków internetowej „kultury wymiany”. Na przykład Jaron Lanier w książce You Are Not a Gadget jawnie postuluje sztuczne „wytwarzanie niedoboru” dóbr cyfrowych, aby przywrócić im wartość.

 

[...]

 

Egalitaryzm i niedobór: SOCJALIZM

Jak pokazaliśmy, połączenie automatyzacji produkcji z nieograniczonym bogactwem zasobów może nas poprowadzić albo ku czystej utopii komunizmu, albo ku absurdalnej dystopii rentyzmu. A co stanie się w świecie, w którym energii i zasobów będzie brakować? W takim przypadku mamy do czynienia z jednoczesnym występowaniem dostatku i niedoboru: uwolnieniu produkcji towarzyszy konieczność skrupulatnego planowania tej produkcji i gospodarowania niezbędnymi do niej surowcami. Podobnie jak poprzednio, znika potrzeba sprawowania kontroli nad masami pracującymi, ale pozostaje konieczność zarządzania deficytem zasobów.

 

...

 

nasza trzecia możliwa przyszłość to świat, w którym nikt nie musi podejmować pracy najemnej, ale wszyscy muszą ograniczyć konsumpcję. Taki stan rzeczy wymagałby jakiejś formy rządów. Czysty komunizm jest więc wykluczony; zamiast niego otrzymalibyśmy jakąś wersję socjalizmu i jakąś formę gospodarki planowej. W odróżnieniu od centralnego planowania, jakie znamy z XX wieku, przyszłość obarczona niedoborem zasobów wymagałaby regulowania nie tyle produkcji, co konsumpcji. Nadal mamy replikatory, ale musimy oszczędnie gospodarować surowcami do nich.

 

[...]

 

Hierarchia i niedobór: EKSTERMINIZM

Jeśli społeczeństwo, które zbudujemy, nie będzie egalitarne, a presja barier ekologicznych nie ustanie, możemy znaleźć się w czwartej i najbardziej niepokojącej wersji przyszłości. Pod pewnymi względami przypomina ona omówiony na wstępie komunizm – byłby to jednak komunizm dla wybranych.

 

Jest pewien paradoks dotyczący globalnej elity, którą nauczyliśmy się nazywać „jednym procentem”: chociaż ta wąska elita kontroluje lwią część światowego majątku, to w życiu codziennym jej członkowie są akurat najmniej uzależnieni od pieniędzy. Jak pisze Charles Stross, najbogatsi zamieszkują świat, w którym większość dóbr doczesnych jest praktycznie darmowa. Ich bogactwo jest bowiem tak olbrzymie w porównaniu z kosztem wyżywienia, mieszkania, podróży i wszelkich podstawowych wygód, że tego rodzaju wydatki są dla nich niezauważalne. Mogą kupić dosłownie wszystko, czego zapragną.

 

...

 

Automatyzacja produkcji w kontekście społeczeństwa hierarchicznego i niedoboru zasobów pociąga za sobą alarmującą konsekwencję: z punktu widzenia rządzącej elity ubogie masy ludzkie stają się najzupełniej zbędne.

 

...

 

Jednak także i w tym scenariuszu mamy do czynienia z chwiejną równowagą – z tych samych przyczyn co w przypadku próby kupienia sobie lojalności mas redystrybucją. Dopóki na świecie istnieją rzesze biedaków, dopóty bogaci muszą się obawiać, że pewnego dnia nie zdołają powstrzymać ich naporu. Gdy praca ludzkich mas nie jest już nikomu potrzebna, pozostaje ostateczne rozwiązanie: ludobójcza wojna bogatych przeciwko biednym. Wielu recenzentów uznało film Justina Timberlake’a, Wyścig z czasem, za marksistowski, ale bardziej precyzyjnie byłoby powiedzieć, że jest to parabola drogi do eksterminizmu. W filmie nieliczni członkowie panującej elity wiodą – dzięki osiągnięciom genetyki – życie dosłownie wieczne w bezpiecznych enklawach. Pozostali mieszkańcy globu są biologicznie zaprogramowani na nie więcej niż 25 lat życia, a wydłużyć je mogą tylko jakimś desperackim czynem. Jedyne, co trzyma klasę pracującą przy życiu, to fakt, że bogaci nadal potrzebują jej pracy. Kiedy ta potrzeba zniknie, razem z nią zniknie klasa pracująca.

 

...